randstad inhouse services

Jeszcze kilka kwartałów temu zapewnienie transportu w ramach usługi Inhouse obejmowało pracowników tymczasowych zatrudnionych za pośrednictwem Randstad Polska, o ile było ich w jednym zakładzie więcej niż 40 osób. Rosnące trudności pracodawców w pozyskaniu pracowników sprawiły, że w ostatnim czasie niektórzy klienci decydują się na objęcie tą formą wsparcia także swoich stałych pracowników. Dzieje się tak dlatego, że firmy spostrzegły, iż jest to dla pracowników cenny benefit o widocznej wartości materialnej (np. równowartość 200 zł miesięcznie, jakie pracownik musiałby wydać z własnej kieszeni na dojazdy) oraz przede wszystkim kwestia wygody (pracownicy nie muszą się martwić czym i jak dojadą do pracy i jak z niej wrócą – wystarczy być w określonym miejscu o określonej porze).

Obecne zainteresowanie tego typu świadczeniem wynika przede wszystkim z sytuacji na rynku pracy. W niektórych częściach kraju pracownik, choćby bez dużych kwalifikacji, stał się dla pracodawcy trudno dostępnym „dobrem luksusowym”. Przykładowo w okolicach Poznania, gdzie bezrobocia prawie nie ma (w sierpniu 2016 r. stopa bezrobocia w Poznaniu wynosiła 2,1%, a w całym województwie wielkopolskim 5,2%), pracodawcy od dawna poszukują chętnych do pracy coraz dalej od siedziby swoich zakładów. Aby jednak tacy chętni w tej pracy się znaleźli, jedną z popularnych zachęt jest właśnie zaoferowanie transportu.

kogo dowieźć, kogo zostawić?

Planując dojazdy pracowników Process Managerowie Randstad mierzą się z różnymi oczekiwaniami firm. Dla niektórych istotne jest objęcie tą usługą przede wszystkim osób pracujących na konkretnych stanowiskach (np. operatorów maszyn, którzy są kluczowymi pracownikami ze względu na prowadzoną produkcję) i z tego powodu skłonne są nawet zapłacić więcej za wydłużenie trasy. Wiadomo też, że jeśli ktoś mieszka blisko zakładu, to taki transport nie powinien być mu potrzebny. Ale też dla różnych firm określenie ‘blisko’ może oznaczać 3, a dla innych 5 kilometrów.

Trochę do powiedzenia na temat przebiegu tras mają też firmy komunikacyjne, u których zamawiane są autobusy czy busy. – W końcu to przewoźnicy najlepiej mogą ocenić, czy na jakiejś konkretnej drodze ich pojazdy będą mogły się poruszać, czy też mieszkający w pobliżu pracownicy będą musieli się przemieścić kilka kilometrów do dużej szosy.

wyzwania logistyczne

Podejmując się zaplanowania transportu pracowniczego Process Managerowie Randstad stają wobec konieczności pogodzenia w grafiku wielu zmiennych: harmonogramów pracy zespołów, miejsca zamieszkania osób w nich zatrudnionych, rodzaju stanowisk (wspomniane wyżej stanowiska kluczowe). Trzeba tu wykazać się dużą elastycznością i takiej samej wymagać od przewoźnika – wiadomo, że jeśli do zakładu trzeba dowieźć niedużo osób, to wystarczy bus, a jeśli z poprzedniej zmiany trzeba odwieźć do domu większą grupę, konieczny jest autokar. W poszczególne dni, w zależności od harmonogramu, te wielkości mogą także być inne, a różnica w cenach między 20-osobowym busem a 50-osobowym autokarem jest bardzo duża (waha się od 70 do 85%), a przecież nikt nie chce przepłacać.

Na wybór przewoźnika wpływają też takie elementy, jak choćby standard oferowanych pojazdów. Często firmom zależy nie tylko na tym, żeby wszyscy mieli miejsca do siedzenia czy busy w zimie były ogrzewane, ale też aby w upały miały klimatyzację. Szczególnie, gdy podróż trwa np. godzinę lub dłużej, nie jest obojętne, w jakiej kondycji pracownicy dojadą do pracy. Jednak w przypadku niektórych firm czy niektórych tras nie ma to tak dużego znaczenia.

Konsultanci na swoje szczęście mają do dyspozycji specjalne oprogramowanie ułatwiającą zarządzanie transportem już uruchomionym. Wcześniej jednak olbrzymia praca leży po stronie Process Managerów, którzy odpowiadają za planowanie transportu – od wytyczania tras, doboru wielkości pojazdów do potrzeb zgodnie z harmonogramem i liczbą pracowników na danej zmianie objętych tym świadczeniem, po nawiązywanie i negocjowanie jak najlepszych warunków z przewoźnikami. Wszystko po to, żeby z jednej strony zapewnić pracownikom jak największą wygodę, z drugiej zaś, aby maksymalnie zadbać o efektywność kosztową całego przedsięwzięcia.

O kryterium efektywności najlepiej świadczy fakt, że planując nowe rekrutacje, nasi Process Managerowie od razu uwzględniają te miejscowości, które leżą na trasach aktualnych dowozów (albo na ich przedłużeniu) i gdzie są jeszcze wolne miejsca w busach czy autokarach.

czy to się opłaca?

Na pewno odczuwane przez pracowników korzyści finansowe i organizacyjne sprawiają, że świadczenie jest coraz bardziej popularne. Zamiast ponosić koszty zakupu biletów czy benzyny, pracownik o określonej porze staje przy drodze, skąd jest zabierany i dokąd autobus odwozi go po pracy. Na pewno myśląc o zmianie pracy zapyta, czy nowy pracodawca też mu zapewni taką wygodę. Korzyścią firmy jest tu zatem zwiększanie lojalności pracowników. Wpływa to również na zmniejszenie absencji i rotacji.

Wynagrodzenia i świadczenia dodatkowe (do których należy zaliczyć zapewnienie transportu) znajdowały się w badaniu Randstad Award na czele czynników świadczących o atrakcyjności pracodawcy (czynnik ten wskazało 64% badanych podając 5 najważniejszych aspektów atrakcyjności pracodawcy). Ale tego typu świadczenie ma również wpływ na takie rzeczy, jak równowaga praca-życie (doceniane przez 41% badanych) czy dogodna lokalizacja (30%).

Średni koszt zapewnienia transportu 100 osób miesięcznie z promienia 50 km wynosi w przypadku pracodawcy minimum 26 000 zł. Gdyby pracodawca przeznaczył te pieniądze na zwrot kosztów za bilety dla tych osób, mogłoby się okazać, że jest to za mało, a przede wszystkim znaczna część nie zdecydowałaby się dojeżdżać korzystając z komunikacji publicznej ze względu na niedopasowane rozkłady i odległość do przystanków. Tymczasem oprócz korzyści materialnej pracownik ceni także wygodę, a pracodawca – zmniejszoną rotację.

Pamiętajmy również, że są już w Polsce miejsca, gdzie nie dałoby się nikogo zatrudnić, gdybyśmy nie dowozili pracowników z odległych rejonów. Znamy sytuację, w której w jednej miejscowości pracę wraz z transportem oferują zakłady oddalone od niej np. o 30 i 100 kilometrów. Gdyby nie dowóz ludzi, ta druga firma nie miałaby szans na konkurowanie na tym rynku pracy, mimo że oferowane wynagrodzenia ma dużo wyższe.